Jankes na dworze króla Artura

Jankes na dworze króla Artura - Mark Twain Tę książkę można opisać w skrócie w ten sposób - Amerykanie są genialni, a reszta świata to głupole. Dziwna jest to książka. Mamy tu zarówno fantastykę - motyw wędrówki w czasie, jak i historię - opis czasów średniowiecza. Jest trochę przygody i mnóstwo porównań. I właśnie te porównania są najbardziej irytujące. Ale po kolei - po uderzeniu w głowę tytułowy Yankes przenosi się (a przynajmniej tak mu się wydaje) w czasy króla Artura. Ponieważ jest "ponadprzeciętnie" uzdolniony w prawie każdej dziedzinie i wie wszystko o wszystkim (jak zresztą każdy Amerykanin -pokazują nam to w filmach), szybko staje się najważniejszą postacią w królestwie. Dodatkowo przeżywa trochę przygód pseudo-rycerskich. Autor dosyć swobodnie podchodzi tu do opisów realiów historycznych, ludzkich zachowań oraz niektórych działań bohatera. Coś się pojawia, bo pojawić się musiało, by akcja toczyła się wartko (nieważne, że to nielogiczne). O ile pierwsze kilka rozdziałów jest napisane dosyć poprawnie (jeśli traktować to jako fantastykę), to później mamy do czynienia z wychwalaniem geniuszu naszego bohatera oraz pokazywaniem zacofania i ciemnoty Europejczyków. Bohater nawet nie stara się zrozumieć motywów postępowania ówczesnych ludzi, traktując ich czysto praktycznie - zgadzam się na twoje racje pod warunkiem, że będą mi do czegoś potrzebne. Dobrze, że ta książka nie jest gruba, bo chociaż lubię twórczość Twaina, ta mi wyjątkowo nie przypadła do gustu i z ulgą zobaczyłem ostatnią kartkę.